Jama Iku

Iku

Ogon Iku, niczym zahipnotyzowana kobra, powoli zaczął muskać ogon Volire. Delikatnie owinął się wokół jej talii, spokojnymi ruchami głaszcząc ją. Iku nie był już tak bardzo spięty, zrozumiał, że nie może cały czas wspominać co się stało z Dessie.

Volire

Vol wyraźnie się uśmiechnęła. Uroczo, ach, jakże uroczo. Sama słodycz. Zamrugała zalotnie kilka razy, łapami błądząc po torsie wilka. Jej aksamitne poduszki przesuwały się delikatnie po każdym mięśniu samca, łechtając podniecenie w pieszczocie.

Iku

Iku uśmiechnął się delikatnie do wilczycy.
-Moja droga Volire, któż to nadał ci tak piękne imię? Czyżby anioły zleciały na ziemię i wsadziły gwiazdy w twoje oczy?-spytał Iku.

Volire

- Moja matka jest niczego sobie - mruknęła tak specjalnie, jakby nie wiedząc, o czym Iku mówi - Kochanie, gwiazdy w mych oczach są dla ciebie - dodała, wprawiając w ruch rzęsy. Oczywiście te gwiazdy były dla każdego samca, ale, cóż.. x] Po chwili wstała i odeszła, w progu żegnająco machając ogonem.

z.t