Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Jaskinia. Tak, po prostu jaskinia.

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum O wilkach Strona Główna -> Wataha Ognia / Pustynne Oazy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 18:56, 14 Mar 2014 Temat postu:

Cóz, może zabrzmi to nieco dziwnie, absurdalnie czy wręcz niedorzecznie... Niemniej jednak to posłuszeństwo wilka oraz żelazna dyscyplina z wolna zaczynały młodej wojowniczce przeszkadzać. Było... zbyt idealnie. Wszystko, co wydaje się być zbyt piękne i wspaniałe w pewnym momencie zaczyna nużyć. Bo czyż to nie właśnie wady i niedoskonałości czynią życie ciekawszym? Nie skomentowała tego jednak, westchnęła jeno nieco ciężko i niczym troskliwa matula wlała Sergey'owi magiczny płyn do pyska. Co z tego, że być może nie wypada? Co z tego, że świetnie radził sobie sam? Amiru... ostatnio czuła się kompletnie niepotrzebna, toteż grzebała wszędzie, by tylko choć na chwilę i choć względnie uspokoić własne sumienie.
- Niebawem syrop się skończy, jednak jeśli będziesz chciał, załatwię kolejną buteleczkę - powiedziała, wyciągając łyżkę z paszczy samca i uśmiechając do niego delikatnie. Na jego merdanie ogonem zareagowała byt entuzjastycznie - być może. Ucieszyła się. Do tego stopnia, że roześmiała się w głos.
- Machasz ogonem niemal jak rasowy ogonowy machacz! - rzuciła energicznie. Może był to obrazek dość przekoloryzowany, usiłowała najzwyczajniej w świecie udawać, że wszystko okej i jest niesłychanie wesoła. I co tego, iż samiec nie na emocji? Co z tego, że nie musi przed nim udawać? Może sama sobie wmówi, iż tak jest, naprawdę i po prostu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 19:20, 14 Mar 2014 Temat postu:

Sergey nie był przecież doskonały! Inaczej byłby niesamowicie nudny, owszem. Masochista z pokręconą mocno psychiką, pragnący zostać wilkiem, rzucający się na każdego, kto nie miał czerwonej opaski... On ma być nudny? To moja ukochana postać, najlepsza, najciekawsza. Wielbię go. I to jego bezwarunkowe posłuszeństwo. I skłonności autodestrukcyjne. Serek jest po prostu boski i tyle!
Ten właśnie dziwny pseudowilk zamknął pysk, po czym przełknął grzecznie. Spróbował się uśmiechnąć.
- Mogę zaatakować miejsce, gdzie jest przetrzymywany i go zdobyć.
Próbował naśladować jej śmiech. Wydobywający się z niego dźwięk przypominał jednak bardziej dręczący go przed rozpoczęciem syropowej kuracji kaszel, niźli rzeczywiste, radosne dźwięki śmiechu. No cóż...
Ponownie spróbował pomachać ogonem. Nadal nie był to ruch "bezwładny", jak go określiła Taimi, ale przynajmniej częściowo wilczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 19:46, 14 Mar 2014 Temat postu:

Zamrugała nerwowo, zakręcając buteleczkę. Chyba zębami, bo bez kciuka łapkami mogłaby nie podołać. Czy on próbował ją przerazić? Nie wiedziała. Pomyślała chwilkę, odtworzyła swoje poprzednio zaprezentowane zachowania... Wywnioskowała, iż próbował naśladować jej śmiech, jednak kiedy zestawiła tę myśl z uzyskanym przez samca efektem, nie mogła zareagować inaczej, niźli po raz kolejny roześmiać się z rozbawieniem. Nie była w stanie tego opanować czy też nad tym zapanować - jak zwał, tak zwał. Nie znaczyło to bynajmniej, aby kogokolwiek z powodu czegokolwiek wyśmiała. Śmiała się bardziej z niedorzeczności zaistniałej sytuacji. Kiedy się powstrzymała przed kolejnym napadem, przeprosiła pospiesznie nieco łamiącym się głosem.
- Wiesz, nie wszystko trzeba załatwiać siłą. Znam fajne miejsce gdzie miła pani sama daje takie rzeczy - wyjaśniła, mówiąc doń nieco niczym do dziecka.
Prze głowę przemknęło jej, iż powinna dodać, że ta 'miła pani' nie dodaje do niczego trucizny. Jednak darowała to sobie, uśmiechając nikle do samca.
- To miejsce to lecznica, zaś ta pani to tutejszy medyk czy lekarz. W Rosji macie lekarzy, prawda? Doktorów? - spytała, unosząc nieznacznie lewy łuk brwiowy, chociaż było to niemożliwe. Na arcie jednak Ami brew posiada, to niech ją sobie podnosi. Bogatemu nie zabronisz!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 8:12, 15 Mar 2014 Temat postu:

Ponownie podjął próbę. Może i nie było idealnie, ale wyraźnie podobało się Amiru. Czemu więc tego nie naśladować? Śmiał się więc dalej, choć dźwięk ten nie był specjalnie miły dla uszu.
Gdy ona przestała, przestał również.
Czy w Rosji byli lekarze? Hmm... Ci w laboratorium mogli nimi być. Jednak nikogo nie leczyli. Na posterunku zaś był jeden, uniwersalny lek, który chętnie zażywali obaj towarzysze.
- Niet. My mamy vodka.
Nie było mu nigdy dane leczyć się tym dziwnym napojem. W końcu... Nie chorował. To sensowne uzasadnienie. A vodka leczyła ze wszystkiego: z bólu nóg po długiej pieszej wędrówce, z kaca, ze złego humoru, z tęsknoty (czymkolwiek była). Vodka była dobra na wszystko. Przynajmniej tak uważali ludzie. Biedne istoty pozbawione zdolności regeneracyjnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 9:36, 15 Mar 2014 Temat postu:

Vodka. Coś jej to mówiło, jednakże niestety tylko na zasadzie 'dzwoni, ale nie wiem, w którym kościele'. Postanowiła zatem nie podejmować tematu owego trunku, nie wiedząc nawet, że to trunek. Nieistotne. Skinęła jedynie nisko głową na znak, iż w pełni akceptuje odpowiedź samca.
- U nas natomiast o wódkę ciężej, dlatego mamy syropy - powiedziała pogodnie, odruchowo czy jakby intuicyjnie zmieniając nieco formę napoju czy raczej spolszczając i odmieniając rosyjskie określenie. Widocznie musiało faktycznie coś obić jej się o łeb, skoro zgrabnie przeszła z 'o' na 'ó'. Dotarło to do niej po chwili, zmarszczyła lekko czoło i 'poprawiła się':
- ... wodkę? Nieważne. Grunt, że są syropki - dodała wesoło, na koniec wypowiedzi uśmiechając lekko. Odstawiła buteleczką na bok, coby przez zwyczajny przypadek kiedyś jej nie potłuc czy Bóg jeden wie, jak jeszcze nie uszkodzić. W sumie leku było niewiele, toteż nie rozlałby się tak bardzo, jednak na pewno byłby w stanie posklejać zadbane futerko samicy.
- Kiedyś mogę Ci pokazać to miejsce, byś w razie czego mógł śmiało do niego trafić - zaoferowała, skinąwszy krótko głową. To dobry pomysł. Lecznica na pewno jest jednym z tych miejsc, których lokalizację po prostu trzeba znać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amiru dnia Sob 9:38, 15 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 11:04, 15 Mar 2014 Temat postu:

Pokręcił z lekka łbem. Nie potrzebował przecież leków, co było sporym udogodnieniem z uwagi na fakt, że nie powinien rozmawiać z Leą.
- Niet. Ja nie choruję.
Jaki jest sens w leczeniu się, skoro się nie choruje? A gardło zapewne niedługo się przyzwyczai, przestanie sprawiać problemy. Kto wie, może Sergey nawet przestanie przerażać głosem? Hmm... Warto to przemyśleć w przyszłości.
Również spróbował się uśmiechnąć. Bo raczej nie zadławił się cytryną? Jest to dość mało prawdopodobne, więc przyjmijmy, że to uśmiech. Chciał, by Amiru była z niego zadowolona, a jego próby bycia wilkiem wywierały pożądany skutek nawet wtedy, gdy kompletnie nie wychodziły.
Wyjrzał na zewnątrz. Krzaczki toczyły się po staremu, nic ciekawego się raczej nie działo. Tylko niebo na wschodzie wydawało się jaśniejsze. Nadchodził nowy dzień. Jak dobrze być rosyjską maszynką do zabijania... Nie trzeba spać, a w każdym razie nie tak często, jak normalne wilki. Mógł spać przez trzy godziny, raz na tydzień. Oczywiście wtedy jego zręczność, inteligencja i takie tam spadały, ale czasami nie są one ważne. Ważniejsze jest na przykład to, by nie dać się złapać.
Cofnął łeb z powrotem do jaskini.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 11:11, 15 Mar 2014 Temat postu:

Zawsze zostaje rozmowa ze śpiącym Beheritem lub najnowszym 'nabytkiem' - Leonem. Operator Mopa, ciekawe zajęcie. Mamusia na pewno będzie dumna z synka...
Na uwagę samca o niechorowaniu zastrzygła lekko uchem. Czy wspominał już coś o tym? Tak ciężko się momentami nie pogubić... W każdym razie, kąciki warg samicy drgnęły i uniosły się całkiem wysoko, zaś puszysty, srebrzysty ogon zamiótł nieco kurzu z podłoża.
- A jeśli ja potrzebowałabym leczenia i nie byłabym w stanie doczołgać się do lecznicy? - zagaiła, strzygąc lekko lewym uchem. Nie planowała wprowadzać tego 'planu' w życie, niemniej jednak chętnie poznałaby reakcję samca. Pomoże? Dobije? Interesujące. Jej spojrzenie spoczęło odważnie na facjacie samca, wyczekiwała odpowiedzi. Sergey coraz bardziej ją zaskakiwał, fascynował, odczuwała większe zaciekawienie z każdą chwilą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 11:41, 15 Mar 2014 Temat postu:

Hmm... Zapewne ukróciłby jej cierpienia, gdyby była ciężko ranna. Gdyby była lekko, sam spróbowałby zdobyć nieco "vodka" i ją wyleczyć. Nie bardzo wiedział, na czym to polega, grunt, że działa. Wlałby w nią kilka flaszeczek, od razu by jej przeszło.
- Zdobędę wtedy vodka, albo pomogę odejść.
Odpowiedź prosta, niemal oczywista z jego punktu widzenia. Wypowiedziana tonem beznamiętnym, jak z resztą wszystko, co mówił.
Wyjrzał ponownie.
- Świta. Muszę odnaleźć shpiona i śniadanie. - oznajmił.
Wpatrywał się w nią, czekając. Rozkaże mu iść? Zareaguje jakkolwiek na tę informację?
Zauważył, że nie była szablonowym dowódcą. To było... Dziwne. Nie złe, tylko po prostu dziwne. Trzeba przyznać, że lepiej czuł się pod jej rozkazami, niźli wśród ludzi. Miał wrażenie, że znaczy nieco więcej, niż zwykły żołnierz. Chociaż... To na pewno było złudzenie. Nie wierzył, by znaczył coś więcej. Głód rzucił się mu na mózg i tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 11:50, 15 Mar 2014 Temat postu:

Po kilku flaszkach wódki przeszłoby jej absolutnie wszystko: łącznie z samym życiem. Mogłoby być najpewniej ciekawie, jednak błagam, nie dopuszczajmy do tego. Chyba, że Ami popadnie w deprechę, stoczy się i albo zaćpa, albo zapije na śmierć. Może też wykradnie z lecznicy jakieś leki. Trzymamy tam morfinę?
Zrozumiała. Wilk nie miał uczuć. Nie nauczono go kochać czy nienawidzić. Działał automatycznie, bo ktoś mu coś wmówił - i tego się trzymał. Nie zabijał, bo był zły. Zabijał, bo mu kazano. Nie cieszyła się jednak z tego powodu, osobiście wolałaby, aby mordował z gniewu... Czuła, iż brak odczuwania emocji może utrudniać funkcjonowanie. Uniemożliwia mu bycie wilkiem. Chciał tego, więc mamy coś podobnego do emocji. A nie mógł. Taka tam, niezgodność. Konflikt interesów. Pokręciła głową w skupieniu.
- Przynajmniej wiedziałabym, co to vodka - rzuciła do siebie szeptem, siląc się na nieco blady uśmiech. Na słowa samca zareagowała delikatnym przekręceniem łba. Co on o tym shpionie wiecznie? No, nic. Na pewne dziwactwa nie ma rady. Skinęła więc tylko głową.
- Proponuję jednak najpierw śniadanie, przyda się nabrać sił przed starciem ze shpionem - powiedziała.
Miała w głębi duszy nadzieję, iż przenigdy go nie odnajdzie. Liczyła też, że chęć zamordowania Legendy już mu minęła. A jak z tymi nadziejami bywa, każdy chyba wie. Uśmiechnęła się delikatnie. Poszłaby z nim do lasu, coś upolować, czuła jednak, iż opcja ta nie wchodziła w grę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 20:51, 15 Mar 2014 Temat postu:

Hmm... Właściwie, to ktoś już cię ubiegł. Lecznica została podczas nieobecności Lekarzy ogołocona. Nie ma już morfiny, ale była. Obecnie znajduje się ona w posiadaniu pewnego byłego narkomana, który marzył o zostaniu Medykiem. Na szczęście nie wpadł na to, by ją zażywać.
Wróćmy jednak do Sergey'a. To jego post. Trzeba nadrobić czas stracony przez brak prądu i spróbować odtworzyć kilometrowy post, który wycięło mi przez chwilowy jego zanik przed chwilą.
Zdarzyło mu się raz zabić w gniewie. Wydaje mi się, że historię tę powtarzałam juz masę razy, ale... Retrospekcje dodatnio wpływają na długość zarówno posta, jak i KP. Wszyscy lubią retrospekcje. Zwłaszcza te z falującym rozmyciem rodem z Fineasza i Ferba. Jeśli jednak nie jesteś wszyscy i nie masz ochoty tego czytać, omiń akapit. Nie chcę nikogo dręczyć.

Walka zbliżała się ku końcowi, gdy zauważył swojego przyjaciela otoczonego przez pięciu mężczyzn. Pamięta to tak, jakby wydarzyło się wczoraj. On wszystko tak pamięta.
Czy mógłby nazwać tego człowieka przyjacielem? Był po prostu dobrym dowódcą, sprawiedliwym, nawet na swój dziwny i szorstki sposób ciepłym dla wilkopodobnego. Nadał mu imię, uważał za coś więcej, niźli narzędzie. Raczej za zwierzę, niż za przedmiot. A to już coś. To bardzo dużo wręcz. Zwierzę to coś żywego, coś, co można lubić. A taki stół to po prostu sobie jest i tyle. Nie żywi się do niego żadnych uczuć, choćby najmniejszych. No, chyba, że się na niego wpadnie.
W każdym razie stał tam. Towarzysz Iwan. Dwóch go trzymało, pozostali zaś obserwowali. Celowali do niego z karabinów. Piąty, najwyraźniej ktoś na kształt dowódcy tej grupy, zerwał opaskę towarzysza. Następnie ludzie rozstąpili się, jakby robili wilkopodobnemu miejsce.
Iwan spojrzał na swojego podopiecznego, wilka, z którym dzielił dach przez dwa lata z przerażeniem odmalowanym w rozszerzających się źrenicach. Wie, co oznacza brak opaski. Wie to również człowiek, który mu ją zabrał. Pozostali najwyraźniej nie, są kompletnie nieświadomi zagrożenia. Śmieją się.
Towarzysz kręci głową, patrzy błagalnie na zbliżającego się wilka.
- Sergey...?
To na nic. Wszystko to, co ich łączyło, choć nie było tego wiele, wydaje się teraz iść w niepamięć. Długie, czerwone od krwi zabitych pazury zanurzają się w piersi Iwana, bezlitosne, beznamiętne. Takie są rozkazy. Takie są prawa. Prawa mówią, że musiał zginąć. Nawet, jeśli poddało to je w drobne zwątpienie.
Oczywiście nie kończy się to na zabiciu tego jednego. W momencie, gdy ginie jeden z tych, którzy trzymali, śmiech zamiera na ustach ludzi. Wyciągają karabiny. Są straszliwie powolni. Zanim śmignie pierwszy strzał, giną dwaj kolejni. Seria ze szturmowego orze bok wilkopodobnego, po czym urywa się, gdy ginie właściciel broni. Regenerujące się ciało wypycha kule, które spadają na czerwone błoto u łap samca. Ginie też czwarty, rozszarpany na strzępy straszliwymi kłami i szponami. Został jeden. Ostatni. Ten, który trzyma opaskę. Nie wydaje się przerażony losem towarzyszy - przewidział to z pewnością. On śmieje się wciąż, macha czerwonym strzępkiem przed nosem wilka. Wie o prawach. Wie, że nie może zginąć. Wyciąga rękę, chce złapać za obrożę i zabrać Sergey'a z pobojowiska.
Jednak w tym momencie coś się dzieje. Sam 001 nie do końca to rozumie. Coś wydaje się pękać, uwalniając niespodziewane i nieznane dotąd uczucie. Przed oczami staje mu nagle twarz Iwan'a tuż przed śmiercią, przerażona, przeczuwająca swój koniec.
W jego gardzieli odzywa się straszliwy warkot. Człowiek z opaską nieco się zawahał, można rzec nawet, że się przestraszył. Jednak wierzył w to, co powiedzieli mu informatorzy. Az do ostatniej chwili.
Sergey rzuca mu się do gardła, przegryzając je na wylot.

Koniec retrospekcji. W najbliższym czasie zadbam o to, by znalazła się w KP. Wróćmy tymczasem do fabuły.
- Upoluję coś. - oznajmił.
Po czym wyszedł. Raz jeszcze się rozejrzał, szukając wzrokiem shpiona, jednak nie dostrzegł go. Amiru powinna być tu bezpieczna.

zt. Prowadzisz może polowania?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 12:31, 16 Mar 2014 Temat postu:

Taaak! Cztery godziny snu i esej do czytania. Ale... moment, moment... chyba już to czytałam. Dobra moja. A polowania mogę prowadzić, załóż temat i daj link (najlepiej na konto Alka, by nie było potem niejasności czy nieporozumień) - jako admin mam do tego prawo. Dotarło to do mnie dość niedawno, dobra nasza. W każdym razie, powróciwszy do Amiru: ta skinęła tylko głową, westchnąwszy krótko. Zaczeka. Nie miała niczego lepszego do roboty. Wpełzła głębiej do jaskini, ziewając przeciągle. Pobudzenie wywołane kopnięciem prądem okazało się krótkotrwałe, tak więc kwestią kilku minut było, aby Ami zasnęła ponownie. Jednak pozostawała czujną, nawet przez sen poruszała lekko uchem, wyłapując dźwięki. Nozdrza zaś pozostawały wciąż czujne na zapachy. To możliwe, mój pies zawsze się obudzi na dźwięk otwieranej lodówki albo zapach czegoś jadalnego.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amiru dnia Nie 12:32, 16 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 20:28, 25 Mar 2014 Temat postu:

A więc zgodnie z poprzednimi słowami, upolował. Taszczył teraz mięsko przez pustynię. Pozwolę sobie stwierdzić też, że był późny ranek, coś około dziesiątej. Był wybył zaś koło siódmej. Trzy godziny? Zasadniczo... Czemu nie?
Tu natknął się na problem. Niesamowicie wielkiego niedźwiedzia nie zmieści w otwór, w którym mieścić mógł się jeden tylko wilk. Po prostu się nie da.
Zaczął więc go czyścić przed jaskinią. Owszem, w lesie wypatroszył go już. Teraz należało pozbyć się skóry. Czemu nie zrobił tego wcześniej? By nie brudzić mięsa. Teraz zaś uwinął się z tym na tyle umiejętnie, że truchło spoczywało na skórze, nei zaś na piasku.
Pazurami odciął wielką przednią łapę, po czym wszedł do jaskini, niosąc ją. Położył zdobycz przed Amiru.
Następnie stanął na baczność. Machnąwszy krótko ogonem, zrelacjonował.
- Wykonano.
Jedno słowo. Wykonał rozkaz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 11:51, 26 Mar 2014 Temat postu:

Słysząc dźwięk ciągnięcia czegoś z pewnością niemałego przez piach, samica otworzyła gwałtownie oczy i prędko stanęła na łapy, zjeżona po kraniec ogona. Nieco przyćmione niedawnym snem logiczne myślenie potrzebowało chwili, by połączyć fakty: Sergey poszedł na polowanie, kilka wspomnień dnia poprzedniego oraz nocy, świeży, intensywny zapach samca oraz woń krwi... Rozluźniła się nieco, już gotowa, by wyjrzeć z jaskini - niemniej nim na dobre się do tego zabrała, samiec ułożył jej u łap olbrzymie łapsko niczym dobry kotek, uznający właściciela za lebiodę, która sama nie da rady się wykarmić. Zamrugała lekko, uśmiechając niepewnie. Nigdy nie widziała tak wielkiego gatunku zwierzęcia. A może to małe stworzonko, tylko łapy miało takie wyrośnięte?
- Spocznij, Sergey'u. Powiedz mi... skąd masz to ogromne łapsko? Nie widziałam nigdy tak wielkiego stworzenia... - powiedziała, lekko pokręcając łbem. Obwąchała ostrożnie łapę. Może chciał ją otruć? Teoretycznie brzmi to absurdalnie, ale... ta łapa też dość nielogicznie się prezentowała. Stworzenie musiało być nie mniejsze od domku...

{ Uduszenie i porażenie prądem - to były dwie metody. Potem chciałam jeszcze coś dodać, nie pamiętam co, ale stwierdziłam, że byłoby to niesprawiedliwe i nie w porządku: [link widoczny dla zalogowanych] }


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 18:03, 26 Mar 2014 Temat postu:

Usłuchał rozkazu, rozluźniając mięśnie i opuszczając luźno ogon.
Które pytanie maiło pierwszeństwo? Chyba pierwsze. Należy odpowiadać po kolei.
Skąd ma łapę? To proste. Odciął ją od reszty zdobyczy. Zdobycz zaś leży na zewnątrz, czekając na poporcjowanie i ukrycie w głębi jaskini. Zajmie się tym z pewnością. A potem upoluje shpiona. Następnie zajmie się wykańczaniem czyszczenia skóry (o ile Amiru nie będzie miała żadnych rozkazów).
Jak wyrazić najkrócej tę myśl?
- Upolowałem.
Potem, po dogłębnym przeanalizowaniu jej wypowiedzi dotarło do niego, że to, co wziął za pytanie, jest w rzeczywistości zdaniem twierdzącym. Nie musi więc odpowiadać... A bogini o prawie czerwonej grzywce zapewne sama zobaczy miśka, tyle że już poporcjowanego. I, jeśli zechce, dostanie czapkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 21:51, 26 Mar 2014 Temat postu:

Amiru była wręcz oczarowana błyskotliwością odpowiedzi samca. Nie mogła go jednak winić za oczywistość z ust jego płynącą, w końcu doskonale zdawała sobie sprawę z inności czy wyjątkowości Sergey'a. Skinęła potakująco łbem na znak, iż meldunek został przyjęty oraz w pełni zaakceptowany, po czym pochyliła się nad łapą, raz jeszcze dokonując dokładnych jej oględzin: wzrokowych, węchowych, dotykowych oraz słuchowych, przykładając ucho swe szaroniebieske do kończyny, jakby z zamiarem usłyszenia złowieszczego bulgotania niezidentyfikowanej przez nią na dzień dzisiejszy trucizny, której spożycie źle mogłoby się dla niej skończyć. Ciężko bowiem uwierzyć, iż stworzenia takie mieszkają nieopodal - i dotąd jedynie rosyjski żołnierz dostrzegł jedno z nich. Gdzieś musiała być ukryta pułapka; zważywszy bowiem na realia ukryta kamera w grę nie wchodziła, a więc szukać należało gdzie indziej.
Nie usłyszała niczego, nie dostrzegła niczego niepokojącego, a i padlina nie pachniała inaczej od tych, które wcześniej danym było jej wąchać. W dotyku całkiem zwyczajna, nie powinna więc była rodzić podejrzeń. Może zaś kłopot krył się znacznie głębiej i wcale nie tkwił w owej niedźwiedziej łapie? Może - zwyczajnie - zaufaniem darzyć przestawała Sergey'a, jeśli kiedykolwiek w ogóle mu zaufała?
- Ale jak... W naszych lasach? W lasach Krainy? - zapytała niepewnie, nadal pewną nie będąc co do pochodzenia tego truchła. Próbę otrucia jej osoby na pewno dnia pewnego przepłaci, jeśli nie życiem własnym to inną, równie cenną dla świata wartością. Brak pewności co do tego, czego utrata mogłaby w jakikolwiek sposób samca tego ukarać, jednakże czasu całe mrowie, więc wykombinować coś się jeszcze zdąży. Konstruując kolejne z pytań, wyżej przytoczone, na śmierć zapomniała, iż niezbyt proste, a nieco bardziej złożone i skomplikowane zapytania, mogą przez samca zostać niepoprawnie odebranymi; umieszczonymi na półeczce ze wszystkim tym, co niezrozumiałe i niejasne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 22:12, 26 Mar 2014 Temat postu:

Z telefonu, więc krótko i szaro-czarno.
Sergey skinął łbem, bez zdziwienia przyjmując informację o tym, że wszystkie okoliczne lasy należą do bóstwa o prawie czerwonej grzywce. W końcu... Na jeden jej rozkaz bez wahania podbiłby jakiś mniejszy kraj. Cóż więc się dziwić że wywalczono dla niej już lasy? On mógłby sam jeden podbić Krym, czy inne maleństwo typu Luksemburg. Lasy to nie problem. Kto zginąłby za kilka kilometrów kwadratowych lasu? Oprócz 001, oczywiście.
Zaczął uważnie czyścić futro z niedźwiedziej i własnej krwi. Mało brakowało, a byłyby go dwie połówki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 21:52, 27 Mar 2014 Temat postu:

Zdziwieniem facjata jej jasna przyprószona, niemniej brak na niej oznak sprzeciwu tudzież prób podważenia tejże informacji. Sergey tako rzecze, zatem być to prawda musi, czyż w końcu nie było tak, iż samiec ten kłamstwa nie poznawszy, uciekać się doń nie powinien? Z całą pewnością chociażby ziarnko prawdy w tym zdaniu się kryje, zaś Ami w pełni sprawę sobie z tego zdając, raport wilka z powagą przyjęła, akceptując go kolejnym z rzędu łba skinięciem oraz nieznacznym kącików pyska uniesieniem - namiastką uśmiechu zwanym.
- Jadalne? - zagaiła.
Powinna najpewniej nakazać rosyjskiej maszynce do siania zniszczenia wziąć pierwszy kęs, a ten z pewnością nie sprzeciwiłby się rozkazowi; ona zaś pewność niemalże całkowitą by miała... A nie, to nie tak. Był odporny. Nie pamiętam już, czy samica o tym wiedziała, w każdym jednak razie postawiła na proste zadanie pytania, nie zaś na nakazy czy prośby. Nieufnie raz jeszcze spojrzała na łapę, nosem jednocześnie chłonąc zapach - o czym świadczyć by mogły ruszające się z lekka nozdrza. Ogon wadery przemknął w niemal całkowitej ciszy po podłożu, zamiatając po raz kolejny kilka drobin kurzy czy ogólnie rozumianego brudy, który to w przypływie bezczelności uczepił się wytrwale kosmyków puszystej kity i puścić nijak nie zamierzał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 16:39, 28 Mar 2014 Temat postu:

Nie poznawszy kłamstwa... Musze cię poprawić. Wiedział o jego istnieniu. Był uczony wykrywania go. Był świadom faktu, że ludzie często go używają. Ale tylko ci źli. Ci z opaskami nie kłamią nigdy, nieważne, co mówi obserwacja ich zachowań. Należy im ślepo wierzyć, póki posiadają opaski.
Nie kłamał jednak nigdy. Nawet nie próbował. Bo i po co? Nie znał słowa ni znaczenia "lenistwa". Był wierny do jąder komórek, z których się składał. Nie nauczył się kłamać, bo nie miał po temu powodów.
Niewiarygodną zbrodnią byłoby też okłamać boga w czerwonej opasce, dowódcę, pana. Tego po prostu się nie robi, bo nie wolno. Bo wtedy zasługuje na karę. Poza tym... Co miałby w ten sposób osiągnąć? Zatajanie lub przekazywanie błędnych informacji nie leżało w jego interesie. Jego interesem było zadowalanie panów. A kłamstwo ich nie zadowala...
Wróćmy jednak lepiej do teraźniejszości, zostawiając jego idealnie poszufladkowany propagandą umysł w spokoju.
Czy jadalne? Rozważył pytanie. Czy można zjeść tę łapę? Czy też są jakieś przeciwwskazania? Jeśli Amiru sobie życzy, może iść upolować coś innego. Jeśli woli zająca, dostanie zająca. Jeśli woli wilcze mięso, Sergey gotów był jej dostarczyć martwego shpiona.
- Da.
Wszystko, co sobie zażyczy. Może sam się złożyć w ofierze i pokroić na małe kawałeczki, jeśli wilczyca ma chęć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amiru
Dorosły


Dołączył: 03 Lis 2012
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 10:35, 30 Mar 2014 Temat postu:

Ostatecznie więc skinęła łbem, by za moment, nadal nieco niepewnie, zatopić kły w gigantycznej łapie. Odgryzała niewielkie kęsy i przeżuwała niespiesznie i wcale niełapczywie. Smakowało naprawdę nieźle, trzeba przyznać. Jednak nadal gdzieś po łbie rozbijały się zbłakane myśli, dotyczące nieznanego jej pochodzenia posiłku, któremu obecnie się oddawała. Nigdy nie miała okazji skosztować niedzwiedziego mięsa, zatem i samo porównywanie do znanych jej smaków musiało zakończyć się niepowodzeniem.
- Dziękuje, Sergey'u - powiedziała gdzieś pomiędzy kesami, uśmiechając następnie lekko do samca.
- Częstuj się także, jeśli masz ochotę - dodała z uśmiechem na pysku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 11:32, 30 Mar 2014 Temat postu:

Odciął sobie pazurami jakiś tam kawałek kości z mięsem, po czym zaczął ją ogryzać metodycznie. Dokładny i staranny, nie zostawiał nawet skrawka czerwieni.
Cały czas też obserwował Amiru. Ciekawe, czym ma dla niego jakieś rozkazy? Bo jeśli nie, to natychmiast po zjedzeniu pójdzie zapolować na shpiona.
Chyba nie...
A potem odwiedzi jakieś porzucone ludzkie miejsce typu warsztat, czy laboratorium. Potrzebował trzech mniejszych elektrycznych obroży z pilotami do kompletu.
Ale póki co, może zająć się jedzeniem, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum O wilkach Strona Główna -> Wataha Ognia / Pustynne Oazy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin