Drżenie kaskad - obrada Wody i Wiatru

Shaine

Mentor. Mentor. Mentor. A-ale... Przełknęła ślinę z lekkim zakłopotaniem.
bardzo miło, bardzo... Jednakże! Do cholery jasnej, skąd wytrzaśniesz mentora, hę? Tak. Głupi uśmiech. To urocze, debilu. Na kufie ukazał się zarys wyszczerzu, wysilonego, sztucznego.
- Jakoś ciężko znaleźć tutaj mentora. Przynajmniej - Mi. - wymamrotała, odchrząknąwszy donośnie.
- Mam nadzieję, że ktoś się znajdzie. - Dodała po chwili, machając teatralnie łapką. Momencik... Zdaje się, że chyba...
- Mało nas, mało na, do pieczenia chleeeba! - zanuciła, odkrywając swojego wewnętrznego dzieciaka. Chleba... Chleba, kurde, głodnaś!

Carly

Rudawa obrzuciła współczującym spojrzeniem przybyłych dopiero teraz, bo - naprawdę - ileż osób może się spóźnic? Odchrząknęła. Niby nie byli daleko w całej sprawie, aczkolwiek wypadałoby zachowac resztkę manier i chociażby nie spóźniac się o kilka miesięcy rzeczywistych, a zapewne kilku tygodni czy dni w grze. Widząc, że słowa Crystal niezbyt porywają publikę, postanowiła sama się wtrącic. - Kto by zatem chciał zając zaszczytne miejsca przy najwyższej hierarchii? Potrzebujemy osób godnych zaufania, które zajmą się odpowiednimi wątkami w całej sprawie - rzuciła, po czym zastrzygła uszami.
Po całej sytuacji z błyskawicą w bańce i braku reakcji Severusa wszystko przygasło. Nikt nic nie chciał mówic. Bali się? Niech jednak poszanują nieco pracę dwóch Bet, w końcu ich praca jest bezowocna, jeśli nie będzie odzewu! Nie wszyscy jednak na to przystają i o tym zapominają.