Polana Obrad

Desmond

Des stał spokojnie niczym posąg, jego oczy były niebieskie.
-Nie połączymy Watah-powiedział, donośnym głosem.

Szina

-Co na to Pani Watahy Wiatru?-Zapytała wadera zwracając się w stronę Jainy.-Jaką teraz zawrzemy umowę?

Zorza

Wiatr zaczął mocniej targać ich sierścią, podczas gdy ulewa rozmoczyła już ziemię.
Zorza czekała na odpowiedź, analizując krok po kroku posunięcie Desmonda.
Zależało jej przecież na dobru Watahy. Przegrała swoje życie, ale nie pozwoli, by z Watahą było coś nie tak. W końcu to ona sama ją stworzyła, dzień po dniu ją budowała.

Desmond

-Umowa będzie na zwykłych zasadach, nie walczymy ze sobą. Pomagamy sobie-powiedział, a jego głos rozniósł sie echem po całej okolicy.

Jaina

- Des. - zaczęła kurczowo przełykając ślinę. Po tej wymianie zdań wszystkiego jej się odechciało. Westchnęła cicho po czym ponownie zabrała głos. - Chodziło nam głównie o to, aby połączyć nasze siły w razie niebezpieczeństwa. Jak wiecie istnieje Wataha Nocy, która moim zdaniem jest potężna. Pomyślcie co by się stało, gdyby zaatakowało stado niedobitków Watahy Wiatru albo Watahę Wody? Wszystko zostałoby zrównane z ziemią. Dzięki połączeniu naszych sił możliwe, że mielibyśmy szanse na odparcie wrogów. Oczywiście mówię teraz jakby to się stało, ale mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji. - po chwili zwróciła się do Sziny - To, że cieszymy się z życia nie oznacza, że jesteśmy bandą wesołków, jak to określiłaś. Każdy wilk jest inny i niekoniecznie musi być taki, jak mówią żeby był w stadzie. Chyba, że ciągle trzymasz się zasad. - spojrzała na nią. Nie chciała jej w żaden sposób dokuczyć. Poczuła jak wiatr świstał po jej ciele. Nie uśmiechnęła się, była w pełni zamyślona.

Szina

-Ja trzymam się zasad.-Powiedziała wadera, nie czując urazy.-A słowo "wesołki" w mym ustach nie jest obelgą, jedynie określeniem cech charakteru.-Powiedziała i zrobiła przerwę.-Takie zasady moim zdaniem są odpowiednie. Mam jedno zastrzeżenie. Moim zdaniem tylko dyplomaci, alfy i bety powinny mieć możliwość przychodzenia na obrady drugiej watahy. Lecz to już zostawiam wam decyzję.-Powiedziała, a jej słowa były pełne spokooju i opanowania.

Jaina

Siknęła jej łbem - Przystaję na to, aby tylko dyplomaci i alfy przychodziły na obrady. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia, Szino. - powiedziała do niej spokojnym tonem głosu.

Szina

-Cieszy mnie to, lecz nie ja mogę tu podejmować decyzji.-Powiedziała i wymownie spojrzała na Desmonda i Zorzę.-To była tylko propozycja.

Desmond

-Wiec niech tak będzie-powiedział.
-cos jeszcze czy mozemy juz skonczyc obrade?-spytał.

Szina

-Myślę, że powinniśmy ustalić rangę specjalną.-Powiedziała, po czym przerwała.-I powinniśmy wrócić też do spraw z poprzedniej obrady.

Desmond

-ranga specjalna, tak macie jakieś propozycje? Musimy jeszcze ustalic powitanie i pozegnanie-powiedział, patrząc na nich.

Szina

-Nie mam pomysłu na nazwę, ale dzięki tej randze wilk umiałby oddychac pod wodą.-Zaproponowała wadera.

Desmond

Des zamyslił się.
-Może Szum-powiedział, patrząc na nich.
-oddychanie może być-dodał po chwili.

Szina

Wadera nic nie powiedziała, tylko spokojnie usiadła między członkami watahy. Czekała, co zadecyduje wataha.

Sarah

Przyszła szybko. I być może się spóźniła. Usiadła wśród zgromadzonych. - a więc co ustalamy? - spytała zdyszana.

Desmond

-nazwe rangi specjalnej, powitanie i pozegnanie-powiedział,s pokojnym głosem patrząc na Sarah. Zastrzygł lekko uchem.

Sarah

- Rangę specjalną... A ktoś już wymyślił jaką? - spytała.

Desmond

-ja dałem propozycje nazwy Szum, a Szina powiedziała że ta ranga może się wiązać z oddychaniem pod wodą-powiedział, patrząc na Sarah, Des był spokojny. Niczym posąg.

Sarah

- Szum kojarzy mi się bardziej ze spokojem a nie z oddychaniem pod wodą - mówiła coraz ciszej. - hmmm - myśli - może yyyh, - westchnęła - fala, ryba, głębina - podała od razu trzy propozycje.

Desmond

Des skrzywił sie.
-nie sądze że ktoś chciałby miec rangę o nazwie ryba- powiedział.
-Fala i Głębina moze być-dodał po chwili.